Koronawirus w Polsce

Kalisz: szpitalne laboratorium covidowe bada mniej testów PCR, niż wynika to ze zgłoszenia w NFZ; większość trafia do prywatnego laboratorium

Szpitalne laboratorium covidowe nie bada tylu testów PCR na dobę, ile zgłoszono w NFZ; większość trafia do prywatnego laboratorium. “Szpital w Kaliszu mógł sam wykonać testy i otrzymać za to pieniądze, wybrał inne rozwiązanie” – powiedziała PAP rzecznik prasowa poznańskiego oddziału NFZ Marta Żbikowska-Cieśla.

Kaliszanie, którzy wykonują covidowe badania testowe PCR w szpitalnym punkcie wymazowym przy ul. Poznańskiej, są zaniepokojeni, dlaczego wyników nie dostają tego samego dnia, choć szpital posiada własne laboratorium.

Z uzyskanych danych za 2021 r. wynika, że w laboratorium covidowym kaliskiego szpitala średnio na dobę badano 16 testów PCR; w NFZ wykazano gotowość do badania 90.

Rzecznik szpitala Paweł Gawroński powiedział PAP, że dyrekcja przyjęła podział, zgodnie z którym w laboratorium szpitalnym badane są tylko próbki pacjentów SOR-owskich i szpitala. Natomiast próbki pobierane w punkcie wymazowym pod szpitalem u pacjentów ze skierowaniem od lekarza i komercyjnych wysyłane są do prywatnego laboratorium.

W marcu 2020 r. lokalne media w Kaliszu obiegła informacja, że marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak podjął decyzję o zakupie dla szpitala w Kaliszu specjalistycznej aparatury laboratoryjnej, niezbędnej do przeprowadzenia testów molekularnych na obecność COVID-19.

Dzięki temu – jak informował wówczas – próbki nie będą musiały być dowożone do Poznania, co znacząco przyspieszy proces diagnostyczny. “Diagnozę będzie można postawić na miejscu w szpitalnym laboratorium” – zapewniał.

Ta informacja ucieszyła znawców tematu, ponieważ badania testem PCR są bardzo czułe i pozwalają wykryć zakażenie jeszcze przed wystąpieniem pierwszych objawów. To sprawia, że uznaje się je za najbardziej wiarygodną metodę w rozpoznawaniu SARS-CoV-2. Po drugie – jak tłumaczono – szpital w Kaliszu zasili swój budżet, ponieważ za badania płaci NFZ.

Po zamontowaniu aparatury i przygotowaniu laboratorium szpital w Kaliszu zgłosił do Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia gotowość do robienia 90 testów na dobę. Zgodnie z tą deklaracją, laboratorium było w stanie wykonać w minionym roku prawie 27 tysiące testów PCR. Z danych uzyskanych w kaliskim szpitalu wynika, że wykonano ich 4.874, czyli średnio 16 na dobę.

NFZ – jak poinformowała PAP rzecznik prasowa Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia Marta Żbikowska-Cieśla – za testy wykonane w 2021 roku zapłacił Kaliszowi 1 mln 360 tys. zł. Gdyby wykonano testy zgodnie ze wskazaną deklaracją, szpital otrzymałby 7 mln zł. Od tej kwoty należy odjąć koszty odczynników (158 zł/za sztukę). Tak więc w końcowym rozliczeniu szacunkowy zarobek szpitala osiągnąłby kwotę ok. 3 mln zł.

Szpital w Kaliszu – jak poinformował rzecznik prasowy Paweł Gawroński – testy PCR wysyła do prywatnego laboratorium ALAB w Poznaniu z centralą w Warszawie. W ub. roku było to 21906 testów. Grupa ALAB – jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie internetowej – jest częścią ogólnoeuropejskiej sieci laboratoriów skupionych wokół laboratorium Limbach – inwestora, z główną siedzibą w Heidelbergu, ośrodku akademickim Niemiec. W Polsce ma ponad 80 laboratoriów i prawie 400 punktów pobrań.

“Zarówno laboratorium szpitala w Kaliszu, jak i ALAB w 2021 roku znajdowały się w wykazie Ministerstwa Zdrowia, wskazującym podmioty, które mogły wykonywać testy PCR finansowane przez NFZ. Podmioty te wystawiały rachunki, a my przelewaliśmy pieniądze za wykonane testy. To, które laboratorium bada próbki z punktu wymazowego zależy od tego, w jaki sposób podmiot prowadzący taki punkt zorganizuje sobie pracę. W tym wypadku była to decyzja szpitala w Kaliszu, który mógł sam wykonać testy i otrzymać za to pieniądze, ale wybrał inne rozwiązanie” – powiedziała rzecznik prasowa poznańskiego oddziału NFZ Marta Żbikowska-Cieśla.

Rzecznik szpitala poinformował, że w laboratorium szpitalnym badane są tylko próbki pacjentów SOR-owskich i szpitala. “Jest to jak najbardziej słuszne i racjonalne pod kątem bezpieczeństwa epidemicznego szpitala oraz planowania pracy laboratorium. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć ilości pilnych testów szpitalnych do wykonania na dany dzień. Ilości te są różne w poszczególnych dniach” – powiedział Gawroński.

Dodał, że priorytetem przy tworzeniu laboratorium genetycznego była szybka diagnostyka, a nie nastawienie na komercyjny zysk. “Pełne wykorzystanie tego aparatu doprowadziłoby do znacznego wydłużenia czasu oczekiwania pacjentów szpitala na wynik badania, zagroziłoby bezpieczeństwu epidemicznemu” – oświadczył.

W podobnym tonie wypowiedziała się Paulina Stochniałek, członkini Zarządu Województwa Wielkopolskiego z ramienia PO, której podlegają szpitale. Powiedziała, że “nie należy statystycznie przeliczać mocy laboratorium”, pod uwagę trzeba brać problemy z dostępem do odczynników oraz zmniejszoną aktywność laboratorium w okresie letnim.

“Szpital oczywiście, musi funkcjonować w warunkach wolnej konkurencji i rachunku ekonomicznego i to konsekwentnie robi od kilku lat ewidentnie wskazując na właściwe, celowe i gospodarne dysponowanie finansami publicznymi” – oświadczyła. Zdaniem Stochniałek, laboratorium kaliskiego szpitala nie może jednak być obciążone, ponieważ “oprócz testów PCR w kierunku SARS CoV-2 wykonuje również testy genetyczne, na tym samym aparacie, na potrzeby oddziałów szpitalnych: RSV, grypa, rotawirusy, norowirusy, adenowirusy” – poinformowała.

Ze źródeł PAP wynika, że na aparacie nie wykonuje się testów na rotawirusy, norowirusy czy adenowirusy. “Badania wykonuje się w kale pobranym od pacjenta i wkłada do specjalnej kasetki. Tych próbek nawet nie wolno wkładać do aparatu” – poinformowano. Natomiast RSV i grypę bada się w jednym teście, a nie w dwóch odrębnych badaniach, “więc o jakim obciążeniu aparatu mowa” – komentują laboranci.

Szefowa laboratorium szpitala w Ostrowie Wlkp. Iwona Jędrzejak powiedziała PAP, że ostrowskie laboratorium wykonuje 100 testów na dobę. “Skoro mamy wymarzoną przez nas pracownię covidową, to badamy wszystkich pacjentów, także komercyjnych. Staramy się jak najwięcej przebadać” – oświadczyła. Wyjaśniła, że gdyby badaniami testowymi objęto tylko pacjenta szpitalnego, to aparat nie byłby w pełni wykorzystany.

Więc jak to robią w Ostrowie Wlkp? “Na przykład dzisiaj widzimy, że mamy ze szpitala do wykonania 40 testów, więc dobieramy 60 z punktu wymazowego pod szpitalem, żeby tę setkę wykorzystać. Dopiero wtedy odsyłamy resztę do laboratorium zewnętrznego” – powiedziała. Ostrów Wlkp. korzysta z usług innego laboratorium niż Kalisz. Iwona Jędrzejko podkreśla, że z takiego obrotu sprawy zadowolony jest pacjent, bo szybko dostaje wynik, ale także szpital, na którego konto wpływają pieniądze.

“Pacjent, którego test jest wywożony, na wynik czeka dłużej” – zauważyła. Iwona Jędrzejak podkreśliła też, że “robiąc 100 testów na dobę nigdy nie narażono zdrowia i życia pacjenta szpitalnego. Nie ma nawet takiej możliwości” – zapewniła. W 2021 r. laboratorium ostrowskiego szpitala przebadało ponad 13 tys. testów PCR za kwotę 3,8 mln zł. Pierwsze miejsce na terenie Wielkopolski południowej w ilości wykonanych testów PCR zajął szpital w Krotoszynie. Szpitalne laboratorium przebadało 27 tys. za kwotę 7, 6 mln zł.

Zdaniem Stochniałek nie można porównywać szpitali pod kątem ilości wykonywanych testów i potencjalnego zarobku, wynikającego z tej działalności. “Szpital w Ostrowie jako szpital dysponujący szeroką bazą łóżek covidowych – kosztem zmniejszenia łóżek ogólnych dla pacjentów +niecovidowych+ dostaje pacjentów zdiagnozowanych w innych jednostkach, którym nie musi już wykonywać testów PCR i wolne moce przerobowe może zaangażować w wykonywanie badań dla pacjentów POZ” – powiedziała. Kaliski szpital – jak stwierdziła – jako tzw. “biały szpital” przejął ciężar opieki ogólnej w regionie, gdzie przyjmuje wszystkich pacjentów z południowej Wielkopolski z powodu chorób niezwiązanych z SARS CoV-2. “Musi wykonywać testy wszystkim przyjmowanym pacjentom w celu realizacji priorytetu – zachowania ciągłości udzielania świadczeń zdrowotnych” – oświadczyła.

Jedna z pacjentek szpitala powiedziała PAP, że “przed przyjęciem do szpitala musiałam sama, na własny koszt, wykonać test PCR. Przy łóżku robiono mi tylko te najprostsze testy antygenowe” – wyjaśniła.

W szpitalu działa Rada Społeczna, w skład której wchodzi 14 członków, desygnowanych m. in. przez partie polityczne. PAP poprosiła niektórych o komentarz.

Przewodniczący rady Łukasz Myszko, desygnowany na stanowisko przez marszałka województwa wielkopolskiego(PO), na pytanie – czy można mówić o niegospodarności bądź marnotrawstwie publicznych pieniędzy w szpitalu odparł, że “nie znam się na sprawach związanych z lecznictwem, dlatego wstępnie przyjąłem tłumaczenie dyrektora szpitala w tej sprawie” – powiedział. Poinformował, że będzie chciał temat podjąć na marcowym posiedzeniu rady, na które zaprosi też pracowników laboratorium.

Poseł Karolina Pawliczak z Lewicy powiedziała, że nie jest już członkiem Rady Społecznej, ale zawsze z troską przygląda się temu, co dzieje się w kaliskim szpitalu. “Dobro pacjenta winno być zawsze najważniejsze, jeżeli natomiast potwierdzi się, że sytuacja epidemiczna oraz planowanie pracy laboratorium w tym czasie nie było zagrożone, to będzie to przesłanka niegospodarności w aspekcie funkcjonowania tej jednostki, gdy każde środki finansowe są niezwykle ważnym wsparciem” – powiedziała.

Poseł Jan Mosiński(PiS) oświadczył, że “ze zdumieniem dowiedziałem się, że laboratorium kaliskiego szpitala zakontraktowało w NFZ wykonywanie 90 testów na dobę, a faktycznie wykonuje ich znacznie mniej. Pozostałe próbki trafiały do prywatnego laboratorium. Jeżeli tak jest faktycznie, to uważam, że mamy do czynienia z wyjątkową niegospodarnością. Myślę, że organ założycielski powinien z tego się wytłumaczyć i wyjaśnić to opinii publicznej. Podejmę działania wyjaśniające tę sprawę” – zapowiedział.

NFZ za test PCR w 2021 r. zwracał 280 zł, jeśli badanie wykonano w ciągu 24 godzin i 255 zł w przypadku uzyskania wyniku po upływie doby. W bieżącym roku NFZ zwraca 197 zł za test. Pacjent komercyjny za ten sam test płaci 348 zł lub 370 zł, jeśli chce otrzymać wynik opisany w języku angielskim.(PAP)

Autorka: Ewa Bąkowska

Tygodnik Medyczny

Zdrowie, system ochrony zdrowia, opieka farmaceutyczna, farmacja, polityka lekowa, żywienie, służba zdrowia - portal medyczny

Najnowsze artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
Close