W służbie zdrowia brakuje lekarzy i pielęgniarek
Polska od lat znajduje się na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej pod względem liczby lekarzy przypadających na określoną liczbę mieszkańców. Powodem są płace, znacznie niższe niż w większości krajów Wspólnoty, ale też zakres kompetencji przypisanych wyłącznie medykom. Sposobem na rozwiązanie problemu może być wzrost płac, ale też większe zaangażowanie pomocników medycznych oraz dokształcanie pracowników szpitali przez całe życie. Ich średnia wieku bowiem wzrasta.
– Znaczenie kształcenia kadr jest absolutnie podstawowe. To, kogo wykształcimy i jak wykształcimy, będzie wpływać na jakość ochrony zdrowia. To dotyczy lekarzy, pielęgniarek, ale też wszystkich innych pracowników – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr hab. n. med. Tomasz Hryniewiecki, dyrektor Instytutu Kardiologii w Warszawie, członek Rady Społecznej Debaty „Wspólnie dla zdrowia”. – W tej chwili głównym problemem jest nie jakość kształcenia, tylko liczba pracowników, których nam brakuje w różnych obszarach.
Jak podkreśla, niedobór kadr jest odczuwalny w dwóch głównych grupach zawodowych, czyli wśród lekarzy i pielęgniarek. Na razie nie jest dotkliwy wśród np. pomocników medycznych czy sekretarek medycznych. Jednak zapotrzebowanie na wsparcie ze strony tych grup będzie wzrastać, a wraz z nim coraz bardziej odczuwalny będzie brak kadr. Wszelkie niedobory wynikają z edukacji.
– Mamy ogromne zaległości, od lat za mało kształcimy – za mało w stosunku do potrzeb, za mało w porównaniu z innymi krajami europejskimi. W ostatnich latach nabór jest większy, ale efekty są odroczone, co wynika z długotrwałego szkolenia w tych zawodach – podkreśla Tomasz Hryniewiecki.
Podstawą dobrego kształcenia przyszłych lekarzy i pielęgniarek jest dobra kadra pedagogów.
– Myślę, że najlepszym kierunkiem jest zwiększanie liczby miejsc na doświadczonych uczelniach, które mają dobre wyniki w kształceniu specjalistów medycznych. Wydaje mi się, że w tym kierunku idą zmiany wprowadzane przez Ministerstwo Zdrowia. Wprawdzie pojawiają się nowe wydziały kształcące zwłaszcza lekarzy w różnych nowych ośrodkach akademickich, ale na szczęście są to ośrodki doświadczone w innych obszarach, więc myślę, że również zagwarantują wysoki poziom kształcenia – uzasadnia Tomasz Hryniewiecki.
Polska od lat legitymuje się najmniejszą liczbą lekarzy przypadających na 1 tys. mieszkańców. Według danych Naczelnej Rady Lekarskiej ten wskaźnik wynosi 2,3. Druga od końca pod tym względem Rumunia może się pochwalić liczbą 2,7 lekarza na 1 tys. mieszkańców. W Niemczech wskaźnik ten przekracza 4, w Austrii – 5. Choć resort zdrowia polemizuje z tymi danymi, niedobór lekarzy i pielęgniarek widoczny jest gołym okiem przez każdego, kto ma kontakt ze służbą zdrowia. Problemem są tez wyjazdy młodych lekarzy za granicę, gdzie płace są wyższe. Dlatego też średni wiek medyków rośnie.
– Niesłychanie ważne jest kształcenie podyplomowe w zawodach medycznych. Ono powinno mieć charakter ciągły, powinno być prowadzone właściwie do końca życia zawodowego i w jakimś stopniu egzekwowane, bo z tym jest problem. Tutaj jest sporo rzeczy do zrobienia – podkreśla dyrektor warszawskiego Instytutu Kardiologii.
W ostatnich dwóch latach resort zdrowia podjął decyzję o zwiększeniu podstawowych wynagrodzeń lekarzy i pielęgniarek – po raz pierwszy od czasu ministra Zbigniewa Religi. Nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw wprowadziła zasadę, że wynagrodzenie lekarza specjalisty zatrudnionego na etacie wzrośnie do 6750 zł, ale pod warunkiem, że będzie pracował tylko u jednego pracodawcy, czyli w jednym szpitalu. Może on dodatkowo pracować jednak np. w poradniach, hospicjach, zakładach opiekuńczo-leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych czy zakładach rehabilitacji leczniczej i opieki długoterminowej. Do końca III kwartału ubiegłego roku deklarację taką podpisała około jedna trzecia lekarzy specjalistów.
– Pieniądze na to muszą się znaleźć i myślę, że się znajdą. Rząd podjął decyzję o zwiększaniu finansowania ochrony zdrowia. To jest rozpisane na lata, ale już w tym roku pieniądze na ten cel są większe. Duża część z nich musi pójść na wynagrodzenie i wszyscy muszą to zaakceptować – przekonuje Tomasz Hryniewiecki. – Bez odpowiedniego wynagradzania nie da się utrzymać sprawnie funkcjonującego systemu. Duże różnice w zarobkach w porównaniu z innymi krajami UE powodują i już spowodowały bardzo istotny drenaż najbardziej wykształconych pracowników.
Dodaje również, że dodatkową zachętą do pozostawania młodych medyków w kraju byłaby także poprawa warunków pracy, czyli inwestycje w budynki i sprzęt, ale także lepsza organizacja pracy, wprowadzanie systemów (np. informatycznych) wspomagających pracę pracowników medycznych.
Problemowi kadr w lecznictwie poświęcona będzie kolejna debata z cyklu „Wspólnie dla Zdrowia”, która odbędzie się 17 stycznia w Lublinie.